” Żaden dzień się nie powtórzy,
nie ma dwóch podobnych nocy,
dwóch tych samych pocałunków,
dwóch jednakich spojrzeń w oczy. ”

A szkoda! Bo właśnie ten dzień chciałabym móc przeżyć raz jeszcze. W tym wpisie nie będę Wam pisać, że najgorszą rzeczą podczas narodzin dziecka nie jest poród sam w sobie, a to co następuje tuż po nim. Te kilka dób w szpitalu potrafi wykończyć najtwardszego zawodnika. Tak i zamierzam Wam o tym napisać. Mój blog to nie tylko kolorowe historie idealnego świata, to samo życie, które chce tu realnie przedstawiać dlatego do pobytu w szpitalu jeszcze wrócimy a dziś zajmiemy się tym przyjemnym momentem, gdy wreszcie po tych nieprzespanych dobach słyszysz: „MOŻE PANI WYJŚĆ DO DOMU”. Dla mnie w tamtej chwili było to coś w stylu ogłoszenia, że „Był święty Mikołaj i zostawił prezenty” – gdy miałam 5/6 lat.

Obchód oznajmił zielone światło do wyjścia, więc ja w skowronkach zadzwoniłam do męża i wezwałam go po nas  Wszystko miał przygotowane, musiał zabrać tylko kocyk, bo okazało się, że moje ciuszki które przygotowałam do szpitala, nie przydały się więc wykorzystałam je na wyjście do domu.

Nie będe skupiać się na procedurach szpitalnych, chciałabym raczej dotknąć tego, co czuje świeżo upieczona mama kilka dni po porodzie, wracająca ze swoim nowonarodzonym cudem do domu.

Jak wiecie od ponad roku walczę z tym by tatusiowie byli świadomi tego, że taki nawet mały gest jak kwiaty i np. baner powitalny lub inny gadżet sprawią ogromną radość w tym dniu nowej mamie i pozwolą jej z uśmiechem wejść w nową życiową rolę. Gdy zaczęłam o tym głosić całej Polsce nie byłam jeszcze matką. Wszystko wypływało z mojego kobiecego spojrzenia na pewne sprawy, ale dzisiaj gdy SAMA PRZEŻYŁAM to wszystko jeszcze mocniej jestem tego pewna, że to ma sens i jest potrzebne każdej kobiecie.

Przez całą ciąże tatusiowie, którzy dzwonili do mnie po porady i dowiadywali się o tym, że również jestem w ciąży, podkreślali: „Ale ja współczuję Pani mężowi! Co on wymyśli???” Praktycznie każdy po cichu komentował do mnie, że Kuba to na pewno ma problem, gdzie on kupi takie dekoracje 

Czy się spodziewałam?

Zupełnie szczerze – tak spodziewałam się  Mój mąż i cała moja rodzina od ponad roku słuchają mojego zachwytu, gdy kolejna mama zostaje zaskoczona. Mój mąż słyszał już dziesiątki moich rozmów z tatusiami, więc wiedziałam, że nie zawiedzie mnie i postara się zaskoczyć zaskocz mamę 

Powiem Wam jeszcze, że obstawiałam, że wykradnie coś z mojego magazynku i przygotuje aranżację na wzór tego co ja robię. Moje boxy powitalne to pierwszy taki produkt na rynku, nie sądziłam jednak, że zrobią to zupełnie inaczej. „Zrobią” ponieważ pomogły mu w tym moje najukochańsze – Mama i Siostra. Wiem, że wspólnie stworzyli tą całą aranżację powitania i tym bardziej mi miło, że tak ciepło cała rodzina wita Sarę i mnie już w nowej roli.

Zupełnie szczerze – nie spodziewałam się tego co zastałam!

Co przygotowali najbliżsi?

Był to magiczny świat nawiązujący do mojego wymarzonego Flower Shower. Całe mieszkanie wypełnione było wazonami z białym bzem, na komódce Sary stały butelki z przeróżnymi kwiatowymi dekoracjami. Wszystko było tak jak lubię. Delikatnie, Kwiatowo, Naturalnie, Romantycznie, Lekko.

Komódka z rzeczami Sary została ozdobiona liścikami. To bardzo cenny detal i dlatego od niego zaczynam. Myślę, że to również wspaniała inspiracja dla Was. Codziennie rano odkąd jestem w domu odklejam nową karteczkę i płaczę na nowo. Hormony hormonami, ale to naprawdę cudowny czas – nasz czas i emocji jest tyle, że nie sposób powstrzymać łez szczęścia. Chociażby z powodu pełnej pieluszki 

Moja ukochana makramka zdobiąca ścianę nad koszem Sary również została przybrana kwiatami i liściem eukaliptusa. Wyglądała bardzo odświętnie na przyjazd Księżniczki.

Nie zapomnieli również o przybraniu kołyski Sary. Czyż nie wygląda bosko z tą gałązką oliwki?

Otrzymałam również własnoręcznie wykonaną metryczkę. Moja siostra jak wiecie zrobiła Sarze zdjęcie od razu po porodzie w szpitalu, wśród bzu i wykorzystała je później do metryczki. Cudownie pasuje do kącika i całej aranżacji.

No i teraz najważniejsze, czyli coś co, zastąpiło mój baner WITAJCIE W DOMU – to mogła wymyślić tylko ONA – Lena <3

Ten baner/napis rozczulił mnie od razu jak weszłam do mieszkania. Zobaczyłam go już z wejścia i wiedziałam, że to niesamowita chwila. Dokładnie 5.05.2018 rozpoczęła się nasza historia w roli rodziców. W roli najważniejszych osób dla Sary. Musimy i chcemy pokazać jej świat i nauczyć ją jak być dobrym człowiekiem. Urodzić to jedno, wychować – to dopiero jest wyzwanie. Stajemy zatem przez tym wyzwaniem we dwoje, ramię w ramię, zaczynamy nową historię. Tutaj!

Myślałam już na babyshower, że nie da się mnie zaskoczyć, aż tu nagle moja własna siostra zaskoczyła mnie i Was nowym pomysłem na tort z pieluszek, a teraz o stokroć pobiła zaskocz mamę w przygotowywaniu powitań. Stworzyła coś niebywałego! Nigdy nie widziałam czegoś takiego. Jesteś mistrzem!

Zawsze przy realizacjach indywidualnych dbam o to by znalazło się tam coś słodkiego dla Mamy oraz będzie torcikiem z okazji narodzin Maluszka. I na tym polu przebili mnie moi bliscy. Zobaczcie co przygotowali:

Jestem małym łakomczuchem – wie to każdy kto zna mnie prywatnie  Przyznam się Wam, że od dawna marzyłam o takim torciku w formie literki. Jestem na bieżąco ze wszystkimi trendami na przyjęcia i właśnie taka literkowa forma tortu to hit w cukiernictwie. Już dawno zaplanowałam to na chrzciny Sary, aż tu nagle  zaskoczyła mnie na powitaniu. Literka została wykonana przez moją wieloletnią koleżankę – Martynę – która prowadzi restaurację „Stara Drukarnia” w moim rodzinny Sokołowie Podlaskim. Dziękuję Ci z całego serca za tak cudowny prezent. Ty znasz mnie bardzo dobrze i wiesz, że nie zostało po niej nawet pół okruszka <3

Oprócz wymarzonego torciku moi bliscy zadbali o to co kocham równie bardzo jak słodycze – Prosecco! Nie wiem gdzie znaleźli ten trunek! Miał dokładnie 0% zawartości alkoholu i był pyszny. Nie mogłam wypić go dużo, bo jest to mocno gazowany napój, ale jeden mały kieliszeczek nie zaszkodził Sarze i powiem Wam, że był to cudowny smak po szpitalnym detoksie.

Mniam Mniam Mniam!

Jakby cudów było mało, były też prezenty… 

Sara otrzymała piękny sweterek, a ja? Coś o czym marzyłam od dawna! – otrzymałam najcudowniejszy prezent jaki mogłam sobie wymarzyć w podziękowaniu za Sarę. Grawerowaną obrączkę INNĄ OBRĄCZKĘ! Stworzoną specjalnie dla Mam  kiedyś pisałam Wam na blogu o @inne_obraczki_mama  najwyraźniej moi bliscy doskonale zapamiętali mój zachwyt nad tymi cudeńkami  Jest cudna… delikatna jak lubię i niesamowicie wartościowa, ponieważ ma wygrawerowane dane urodzeniowe Saruni To taka metryczka w formie biżuterii a na środku błyszczy brylancik.

Kocham biżuterię! Ten pierścionek będzie dla mnie już na zawsze wyjątkowy i jedyny w swoim rodzaju. Śmiałam się do Kuby, że od dzisiaj to moja druga obowiązkowa obrączka.

Jak zareagowała Sara?

Anioł nie kobietka  Zero płaczu, weszła jeszcze śpiąca, ale po chwili otworzyła oczy, obserwowała. Nie było ataku płaczu, ani problemu z wyciszeniem dziecka. Od razu poczuła się w domu jak u siebie. Tak samo w aucie, nie było paniki podczas drogi, zasnęła i obudziła się dopiero w mieszkaniu. Nie wiem czym zasłużyłam sobie na takie spokojne dziecko, ale nie będę jej już chwalić bo jeszcze zapeszę 

Czy warto?

Dzisiaj wiem to już na własnej skórze, wiem, że takie docenienie kobiety sprawi jej radość i poczuje się taka potrzebna, kochana i spełniona. Po porodzie wszyscy zachwycają się dzieckiem, każdy je dotyka całuje i w tym wszystkim to co czuje mama, jak sobie radzi na początkach tej drogi schodzi na drugi plan. Nie każda kobieta jest w stanie udźwignąć takie trochę odejście na drugi plan, gdy jeszcze kilka dni temu to ją każdy traktował jak taki skarb, bo nosiła pod sercem nowe życie. Wszyscy ja przepuszczali, każdy chciał jej ulżyć i pomóc. Aż tu nagle po porodzie staje się zwykłą kobietą jak każda inna na ulicy czy chodniku. Dlatego takie powitanie nie tylko pokaże jej, że to co wykonała i zniosła to najcenniejsze co mogła zrobić dla rodziny. Stworzyła ją! Dała z siebie wszystko by urodzić, by wytrwać. Drogi Tatusiu – WARTO! Warto bo emocje których MY MATKI PO PORODZIE mamy w sobie całe mnóstwo mogą się kiedyś wylać w nieodpowiednim momencie. Takie powitanie oczyści kobietę z tych wszystkich złych emocji szpitalnych, da je większe poczucie wartości i przede wszystkim pozwoli skupić się na roli, nowej roli, a nie na rozżaleniu się, że jest taka już trochę niepotrzebna…

Wiem, co piszę  bardzo mocno zanalizowałam tą sytuację, obserwowałam siebie i wiem, że między innymi dlatego tak szybko doszłam do siebie i tak szybko „odżyłam”  Czułam ze strony męża i bliskich to docenienie i wsparcie.

Skomentuj